Jakże ja Was dobrze znam, moje drogie. Jesteście pełne energii, ale czasem padacie na ziemię bez sił. Szukacie prawdziwej miłości, ale niekiedy poddajecie się zwątpieniu, czy ona w ogóle istnieje.
Ogarniacie rzeczywistość i wszelkie sprawy dorównując sprawnością dyrektorom operacyjnym największych koncernów, ale bywa i tak, że macie problem z załatwieniem banalnego problemu. Jesteście serdeczne i miłe, ale kiedy ktoś Wam wejdzie na odcisk potraficie naprawdę się wściec. Dbacie o siebie, ale czasem macie wszystkiego dosyć i spędzacie cały dzień w piżamie.
Acha, teraz najważniejsze. Widzę w kartach, szklanej kuli, albo runach, że przed Wami szczęście, bogactwo i niezwykły mężczyzna.
Brunet wieczorową porą.
No i tym sposobem właśnie odebrałam pracę co najmniej paru wróżkom. Pierwsze akapity to tak zwany “tęczowy fortel”, czyli łączenie w jednym zdaniu przeciwieństw tak, żeby do każdego pasowało. Bo każdy jest czasem taki, a czasem zupełnie inny.
Gdybym do tego dodała “technikę ostrzeliwania” i zimny odczyt oraz sformułowania horoskopowe, no to już Was mam. Sformułowania horoskopowe to takie zdania, które wydają się opisywać konkretną osobę, ale tak naprawdę pasują do większości. Typu “wyczuwam, że czasem czujesz się niepewnie, szczególnie w otoczeniu osób, których nie znasz”. Pasuje?
Dlatego kochamy horoskopy i wszystko się nam sprawdza. A jeśli odpowiednio często czytamy, co nam tam wróżbita przewiduje na dany tydzień, to jest spora szansa, że wpadniemy w końcu w pułapkę samospełniającej się przepowiedni. Czyli tak pokierujemy swoim postępowaniem, żeby dopasować się do wróżby.
Bo to wszystko cudownie nas zwalnia z odpowiedzialności. To nie my głupio robimy, to los tak chciał.
I daje nadzieję na tego bruneta, rzecz jasna. I to akurat dobra strona wizyty u wróżki, bo jeśli się odpowiednio nastawimy, to nasz uczynny umysł wyłowi z tłumu odpowiedniego kandydata, a pewność siebie zyskana dzięki wróżbie pozwoli zaprosić go na kawę. I kto wie, co z tego wyniknie?
Tylko wróżka.
Są jednak takie zdarzenia na które los (czy jak kto nazywa) ma wpływ, a my nie. Są zdarzenia zależne od nas, a są i takie, na które nic nie poradzimy. A większość dzisiejszych ,,wróżek i wróżbitów” to zwykli naciągacze, bez żadnych zdolności. Bo ja myślę, ze faktycznie są ludzie obdarzeni, nazwijmy to, wyostrzoną intuicją, szóstym zmysłem, czymś takim. Wrażliwsi w pewien sposób. Ale to z wróżbitą Maciejem na telefon nie ma za wiele wspólnego. Wystarczy ciut sprytu i triki psychologiczne. Podobnie jak z większością przypadków w marketingu, by sprzedać tabletki cud na cellulit, albo inne takie badziewie 😉
w zasadzie to współczesna nauka o mózgu idzie krok dalej i twierdzi, że na nic nie mamy wpływu