Trafiłam na bardzo sympatyczną babkę w sieci, nazywa się Anna Szlęzak i udziela porad jak zatrzymać faceta. A nawet napisała książkę pod tym tytułem.
Osobiście zawsze mi się wydawało, że faceta trudniej się pozbyć, niż go zatrzymać, coś jak moli spożywczych, ale z ciekawości włączyłam darmowe prezentacje miłej blondynki. Nie powiem, te rady brzmią niezwykle sensownie, prezentacje są starannie przygotowane i ładnie podane nienaganną polszczyzną.
Ale wysłuchawszy tych porad poczułam się niezmiernie zmęczona samym myśleniem, ile to się trzeba natrudzić, żeby w pocie czoła zbudować w końcu ten wymarzony związek.
Nie dzwonić za często, ale też nie za rzadko. Nie naciskać, ale być stanowczą. Wymagać, ale akceptować. Nie krytykować, tryskać radością życia o każdej porze dnia i nocy. Dalej nie dosłuchałam, normalnie dysk mi się zawiesił. Ten w głowie. Przecież to robota na pełny etat. Właściwie żeby stworzyć doskonałą relację z wymarzonym partnerem to trzeba by się najpierw doktoryzować ze znajomości mężczyzn, ich pragnień, fobii, preferencji i upodobań.
No za leniwa jestem. Po prostu jak myślę o tym całym wysiłku to zaczyna mi się podobać myśl o spędzeniu reszty życia w towarzystwie kota i papugi. Na całe szczęście Matka Natura i zapatrzeni w swoją jedynaczkę rodzice zaopatrzyli mnie w tak potężną dawkę egocentryzmu, że jedynym możliwym dla mnie do przyjęcia sposobem zatrzymania faceta wydaje się zawiązanie mu sznurówek na krzyż, wtedy nigdzie nie pójdzie. Ewentualnie można by go przykuć kajdankami do kaloryfera. Przecież zwyczajnie nie da się chyba tyle uwagi, ile zaleca pani Anna, poświęcić facetowi i budowaniu związku?
A kiedy znajdziemy czas na poświęcenie uwagi komuś o wiele ciekawszemu, z kim na pewno spędzimy całe życie, czyli SOBIE?
Zamiast uczyć się na kursach po ilu randkach można zadzwonić żeby zabrać kolesia do kina, a kiedy iść z nim na całość, ale żeby nie miał nas za dziwkę, czy nie ciekawiej jest zająć się własnymi sprawami? Tym co lubimy, o czym marzymy, do czego mamy talent? Chodzić po górach, zrobić kurs kite’a, albo nurkowania, czytać książki, niekoniecznie o strategii zatrzymywania facetów? Słowo wam daję, jakem wiedźma, że interesującej laski oni się sami trzymają jak rzep psiego ogona. Też lubią sobie pogadać o czymś ciekawym, albo porobić razem fajne rzeczy i nie zawsze musi to być seks, choć to też miłe.
Kiedy masz własne życie, to nie musisz dowiadywać się ze szkolenia w internecie, żeby go nie osaczać, bo on tego nie lubi. Po prostu nie masz na to czasu. Ani na czekanie przy telefonie. Robisz studia, podróżujesz, poznajesz ciekawych ludzi. A jak poczujesz z kimś chemię, to się razem dobrze bawicie, czasem krócej, czasem dłużej. Jak ma z tego wyjść coś stałego, to wyjdzie samo, bez specjalnych strategii, bo to życie, a nie manewry wojenne.
Żeby nie było. To niegłupie rady. Ale można je zastąpić jednym zdaniem.
ZAJMIJ SIĘ SOBĄ.
Ciekawe, że w ogóle tu nie ma porady, skąd wytrzasnąć faceta, który też będzie oprócz zajmowania się sobą, będzie również ciepło myślał, o tym idealnym związku.
bo niepotrzebna, takich facetów jest na pęczki 🙂 zaryzykuję twierdzenie, poparte badaniami, że wy bardziej potrzebujecie nas niż odwrotnie 🙂
To ciekawe. Bo może mylne, ale jednak mam wrażenie, że przebija tutaj z wielu wpisów teza, że facet siedzi z piwskiem przed tv, a kobieta ma go obsługiwać, a do tego w wymaganym momencie ma wyglądać i pachnieć. A jeżeli facet nie siedzi przed tv, to realizuje swoje wspaniałe pasje w świecie, a kobieta ma zawsze być w wysprzątanym domu i czekać aż ewentualnie wróci na chwilę, rozrzucając swoje zabłocone z podróży brudy wokół. A wtedy ma bezszmerowo posprzątać, poprać i poprasować… A potem pachnieć i wyglądać.
takich też jest sporo, na szczęście jesteście różnorodni 🙂 i można wybrać co się lubi…nawet po paru pomyłkach ;-)))
Tu się zgadzamy bezsprzecznie.
Ciekawe, że w ogóle tu nie ma porady, skąd wytrzasnąć faceta, który też będzie oprócz zajmowania się sobą, będzie również ciepło myślał, o tym idealnym związku.
Wiedźmo, po raz nie wiem który przybijam Ci piątkę. Oscar za ‘mole spożywcze’ 😉 !
ha, ha, dzięki 🙂
Wiedźmo, po raz nie wiem który przybijam Ci piątkę. Oscar za ‘mole spożywcze’ 😉 !
ha, ha, dzięki 🙂
Wiedźmo:) dokładnie tak:), popieram:)
Wiedźmo:) dokładnie tak:), popieram:)
Szkoda, że dla większości ludzi to nie jest oczywiste. Pani Wiedźmo ale nie tylko kobiety same sobie to robią. Są też faceci, którzy niby cacy ale jak co do czego to wymagają żeby im poświęcać czas a nie sobie (a sami nie dają nic ze swojego czasu w zamian, nie poświęcają się) a jak nie to biadolenia (nie jestem za tym żeby im ulegać). Ludzie obu płci są po prostu głupi i wygodniccy, myślą głupimi schematami, które nabyli. Dlatego potrzebują mnóstwa ,,dobrych rad” i kursów jak żyć.
wiem tylko, że najlepiej wychodzę na tym, kiedy po prostu biorę z nich przykład i wplatam sobie w DNA trzecią nitkę, która nazywa się- EGOIZM 🙂
Szkoda, że dla większości ludzi to nie jest oczywiste. Pani Wiedźmo ale nie tylko kobiety same sobie to robią. Są też faceci, którzy niby cacy ale jak co do czego to wymagają żeby im poświęcać czas a nie sobie (a sami nie dają nic ze swojego czasu w zamian, nie poświęcają się) a jak nie to biadolenia (nie jestem za tym żeby im ulegać). Ludzie obu płci są po prostu głupi i wygodniccy, myślą głupimi schematami, które nabyli. Dlatego potrzebują mnóstwa ,,dobrych rad” i kursów jak żyć.
wiem tylko, że najlepiej wychodzę na tym, kiedy po prostu biorę z nich przykład i wplatam sobie w DNA trzecią nitkę, która nazywa się- EGOIZM 🙂
Ja rozumiem że to my mamy być dla siebie najważniejsze, że trzeba myśleć o sobie. Twoje rady wiedźmo są ważne i specjalnie jaskrawe. Jednak może rady naszej koleżanki są dla tych którzy już tak skupili się na sobie że nie wiedzą jak zdrowo zainteresować się drugą osobą? Może jest teraz coraz więcej ludzi tak zakręconych na swoim punkcie że nie wiedzą jak budować wspólną przestrzeń?
Ja jestem zwolennikiem “złotego środka” którego nieustannie szukam niczym świętego grala.
Pozdrawiam i dziękuję za teksty które budują we mnie mam nadzieję “zdrowy” egoizm 🙂
pewnie, że nie chodzi o to żebyśmy zbiorowo zostali narcyzami, tylko o zdrowe relacje gdzieś pomiędzy bluszczem a narcyzem 🙂
Ja rozumiem że to my mamy być dla siebie najważniejsze, że trzeba myśleć o sobie. Twoje rady wiedźmo są ważne i specjalnie jaskrawe. Jednak może rady naszej koleżanki są dla tych którzy już tak skupili się na sobie że nie wiedzą jak zdrowo zainteresować się drugą osobą? Może jest teraz coraz więcej ludzi tak zakręconych na swoim punkcie że nie wiedzą jak budować wspólną przestrzeń?
Ja jestem zwolennikiem “złotego środka” którego nieustannie szukam niczym świętego grala.
Pozdrawiam i dziękuję za teksty które budują we mnie mam nadzieję “zdrowy” egoizm 🙂
pewnie, że nie chodzi o to żebyśmy zbiorowo zostali narcyzami, tylko o zdrowe relacje gdzieś pomiędzy bluszczem a narcyzem 🙂
bardzo dobrze gadasz 🙂 piąteczka 🙂
bardzo dobrze gadasz 🙂 piąteczka 🙂
Zdecydowanie należy najbardziej zajmować się sobą.
I to nieprawda, że kobiety same sobie to robią, czyli same wyruszają na studia o facetach. Niestety, ale robią im to babki, matki, ciotki i różne koleżanki czy “przyjaciółki”, bo te prawdziwe przyjaciółki spędzają z nami czas, czy plącze nam się przy boku jakiś facet czy nie, ewentualnie raz jeden wyrażając o nim swoje zdanie.
Czyli wychowują nas już w tym tonie, w tym kierunku. A potem mamy całe życie na to, żeby to zmienić i jednak poświęcić najwięcej uwagi właśnie samej sobie. Bo w tym większość kobiet z uwagi na powyższe mechanizmy nie jest najlepsza.
Panom z kolei przydałyby się kursy, jak być bardziej uważnym dla swojej kobiety. Bo dla innych to im tej uwagi jakoś nigdy nie brakuje. Tylko kto by na takie kursy poszedł? Bo jakoś nie widzę chętnych. Bo panów wychowuje się od małego, żeby właśnie realizowali siebie, swoje pasje i mieli nie tylko pomysł zarabianie, ale i na życie. Z różnym skutkiem, jak tak patrzę wokół, ale starania matek, babek, ciotek i ojców idą właśnie w tym kierunku.
Trochę to wyrównać, a będzie lepiej wszystkim obecnym. :)))
Zdecydowanie należy najbardziej zajmować się sobą.
I to nieprawda, że kobiety same sobie to robią, czyli same wyruszają na studia o facetach. Niestety, ale robią im to babki, matki, ciotki i różne koleżanki czy “przyjaciółki”, bo te prawdziwe przyjaciółki spędzają z nami czas, czy plącze nam się przy boku jakiś facet czy nie, ewentualnie raz jeden wyrażając o nim swoje zdanie.
Czyli wychowują nas już w tym tonie, w tym kierunku. A potem mamy całe życie na to, żeby to zmienić i jednak poświęcić najwięcej uwagi właśnie samej sobie. Bo w tym większość kobiet z uwagi na powyższe mechanizmy nie jest najlepsza.
Panom z kolei przydałyby się kursy, jak być bardziej uważnym dla swojej kobiety. Bo dla innych to im tej uwagi jakoś nigdy nie brakuje. Tylko kto by na takie kursy poszedł? Bo jakoś nie widzę chętnych. Bo panów wychowuje się od małego, żeby właśnie realizowali siebie, swoje pasje i mieli nie tylko pomysł zarabianie, ale i na życie. Z różnym skutkiem, jak tak patrzę wokół, ale starania matek, babek, ciotek i ojców idą właśnie w tym kierunku.
Trochę to wyrównać, a będzie lepiej wszystkim obecnym. :)))
p.s. Łapanie za sznurówki uważam za bardzo dobry patent :D!
A na porównanie do moli spożywczych przyszło mi do głowy faktycznie paru tam takich z przeszłości :))) Tekst świetny i jak zwykle nie mogę się nie zgodzić. 🙂
p.s. Łapanie za sznurówki uważam za bardzo dobry patent :D!
A na porównanie do moli spożywczych przyszło mi do głowy faktycznie paru tam takich z przeszłości :))) Tekst świetny i jak zwykle nie mogę się nie zgodzić. 🙂
jakie ładne 🙂
jakie ładne 🙂
Dzięki, mole dobre, nie?
Dzięki, mole dobre, nie?