Bardzo nam było przyjemnie i szampańsko w Andaluzji, w Algodonales, pod opieką Ewuni, w jej cudownym, przytulnym domku, otoczonym wzgórzami. Rano Jose przynosił nam świeże granaty i pogodnie trajkotał po hiszpańsku, zupełnie nie przejmując się faktem, że nic nie rozumiemy. Powietrze pachniało, słonko grzało, miód, malina.
I po raz kolejny miałam okazje do poczynienia spostrzeżeń o różnicach między płciami. Było nas dziesięć kobietek, wcześniej spotkałyśmy się na Akademii. I kiedy rano powoli wstawałyśmy, wspólne śniadanie magicznym sposobem po chwili znajdowało się na słonecznym tarasie. No, po prostu, abrakadabra, stoliczku, nakryj się. Ot, Dorotka zrobiła herbatkę dla wszystkich, Martusia usmażyła jajka, ktoś tam doniósł pieczywo i tak dalej. Po kilku minutach już wszystkie siedziały i razem jadły. W analogicznych okolicznościach, na męskich wyjazdach paralotniowych, każdy z kolegów robi śniadanie sam dla siebie i sam sobie je to śniadanie potem przy stole.
Różnica niby nieznaczna, ale bardzo znacząca w kwestii panowania nad światem. Mam tu na myśli, oczywiście, kobiecą zdolność do współpracy poziomej. Mężczyźni żyją w świecie hierarchicznym. Albo ustalą porządek dziobania i potem szef zarządza, a reszta robi co należy, albo grupa rozpada się na byty niezależne i autonomiczne, gdzie nikt się nikim nie interesuje i do nikogo nie wtrąca.
I dlatego, moim zdaniem, w kobietach nadzieja. Mężczyźni po prostu nie potrafią inaczej. Oni muszą rywalizować, mają to w genach. Zawsze musi być wygrany i przegrany, rządzący i rządzony. Tymi swoimi skłonnościami najpierw nam tą cywilizacje zbudowali, a potem doprowadzili na krawędź zagłady. Ich odwieczna, trwająca od kołyski po grób, zabawa w to, kto ma większego, obecnie stała się zbyt groźna, żeby im pozwolić ją kontynuować.
Kobiety dobrze się nawzajem rozumieją. Byłam na niezliczonych kobiecych warsztatach, na których rano spotyka się grupa obcych kobiet, a wieczorem rozstają dobre przyjaciółki. Potrafią płynnie i bez zgrzytów realizować różne projekty, mimo, że nie ma oficjalnego kierownictwa. Bardziej są skupione na samym zadaniu niż na zdobywaniu posłuchu i prestiżu.
To im, rzecz jasna, zdobycie władzy utrudnia, bo koledzy do dyrektorskich stołków zawsze bardziej wyrywni.
Ale świat naszych talentów, drogie siostry, potrzebuje. Jest naprawdę mnóstwo do zrobienia, jeśli ta planeta ma przetrwać.
Także ten. Do roboty.
Cywilizacje powstają i upadają ,koledzy od parolotni jacyś dziwni , a korwin to V kolumna
Ja bym zachowała równowagę. Bo jakoś mężczyzn (nie mówię, że zawsze i wszystkich) trudniej zmusić do głupiego usługiwania niż kobiety. Czasem ta ,,herbatka dla wszystkich” to po prostu miły gest i współpraca i to jest super. Gorzej, jak się przerodzi w ,,obowiązkowa herbatka zawsze dla wszystkich bo tak było i w ogóle to naturalna potrzeba kobiety”. I ,,męskie” i ,,żeńskie” patrzenie ma i wiele zalet i wiele wad. Trzeba tylko dobrze wybierać. Nie wyobrażam sobie (a wyobraźnię mam :D) żeby ,dajmy na to, 10 facetów pozwoliło 1 kobiecie się zamknąć w haremie (no chyba, że to jakaś ostatnia deska ratunku). Także…
hmm, z tym haremem to bym spróbowała, gdyby na straży postawić odpowiednie siły..
Mam pytanie trochę osobiste do Pani Wiedźmy 🙂 Ostatnio moja koleżanka dyskutowała z inną kobietą (określającą siebie jako nie feministkę, oczywiście) o temacie, który pojawił się już wiele razy, mianowicie o adopcji dzieci przez rodziców tej samej płci. Kobieta nie feministka mówiła, że nie powinno być to możliwe bo każde z rodziców, gdy są innej płci, przekazuje wzorce męskie albo żeńskie i potrzebni są oboje dlatego, a nie dlatego, że geje czy lesbijki są nie halo. Jak Ty Wiedźmo sądzisz? Nie chodzi mi o kulturowe role typu kobieta do kopalni a facet do garów (czy jak to szło xD), a o faktyczne biologiczne i psychiczne predyspozycje i różnice. To prawda? Bo jestem rozdarta. Bo jak pominiemy tę pseudo męskość i kobiecość wpojoną to też jakieś różnice nam faktycznie zostają. Bo te kulturowe to dla mnie nielogiczne i śmieszne. Przecież facet może nauczyć i syna i córkę gotować i naprawiać samochód, jak sam umie obie te rzeczy. Albo matka, to samo. Także to musi być inna kwestia, jeśli faktycznie jest. Chociaż śmieszne i straszne, że ludzie wierzą, że to chodzi bardziej o te kulturowe (samochód i gotowanie na przykład) a nie o te faktyczne. A moze to właśnie jest problem? Ludzie tak bardzo podzielili się rolami płciowymi, ze teraz 1 rodzic (pomijając biologię np. karmienie piersią) jest dysfunkcyjny bo umie tylko ,,połowę” czynności (kobiecą lub męską)? I jeszcze wierzy, że to wynika tylko i wyłącznie z natury.
ostatnia linia obrony tradycjonalistów..lepiej żeby dzieci siedziały w bidulu i były gwałcone przez starszych kolegów? poza tym, jeśli chodzi o te nieszczęsne “wzorce” ,to co z dziećmi samotnych matek? odbieramy i do rodzin zastępczych? dziecko potrzebuje przede wszystkim miłości, a dopiero później wzorców
A i jeszcze mi się przypomniało takie zdanie: ,,Mądrzy ludzie [na nasze nieszczęście-to ode mnie] nie garną się do władzy, dlatego rządzą nami głupcy.” To chyba Platon powiedział 😀
i tak to dawno było, a nic się nie zmienia
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy “do ludności”, “do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić “historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie “żołnierzyków”. –
– O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: “Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
“Bujać – to my, panowie szlachta!”
,,Ktoś” 🙂 tak kiedyś powiedział. Co z tego jak ,,do człowieka” chyba nie dotarło, patrząc na dotychczasowe wyniki… Wynik 43 i coś procent dla sekty kościółkowej na 21.23 w niedzielę (dziś)…